Kim jestem i co robię

Kim jestem?

Żoną i mamą. Z zawodu od 17 lat jestem przedstawicielem medycznym w dziale kardiologii. Często uczestniczę podczas operacji na sercu. 

Moją pasją jest dźwiękoterapia misami tybetańskimi. Technika relaksacji umysłu dobrą wibracją. Jest to antidotum na stres, wyciszenie myśli, wyłączenie ich, wręcz zatrzymanie ich natłoku, wyjście z ciała, muzyka dla duszy, spokój, powrót do siebie, uzyskanie harmonii.

Prowadzę studio Mamisy na Babkach 41 B koło Poznania.

Przygodę z masażami misami tybetańskimi rozpoczęłam w 2017 roku we wrześniu. W 2020 roku we wrześniu przeniosłam studio z wynajmowanego wcześniej gabinetu w Daszewicach i otworzyłam własne studio na Babkach 41 B koło Poznania.

W 2022 roku uruchomiłam sklep internetowy https://www.mamisy.pl/sklep , w którym można nabyć świeczki, koce, poduszki z napisem "Jesteś Cudem" MAMISY oraz Vouchery Podarunkowe, dzwoneczki Koshi, herbatę Rooibos Waniliową, którą częstuję gości, lawendowe poduszeczki na oczy. 

Skąd nazwa Mamisy?
Nazwa Mamisy pochodzi od tego, że znajomi którzy pytali o mnie, mówili: „Magda, ta co ma misy” – stąd nazwa Mamisy.

Moje logo to papuga z… misą – nie mogło być inaczej. Miałam sen, w którym przyśniła mi sie papuga z misą. Poprosiłam profesjonalna firmę o przygotowanie projektu logo z użyciem mojej wizji. 

Pracę zawodową łączę ze swoją pasją.

Prowadzę sesje z relaksacji misami tybetańskimi w języku polskim i angielskim.

Dlaczego zajmuję się dźwiękoterapią?

Dźwiękoterapia pomogła mi, gdy miała trudny czas w życiu. Koleżanka zabrała mnie na masaż indywidualny misami tybetańskimi, po którym jak się obudziłam odstawiłam silne leki antydepresyjne oraz nasenne. Podczas sesji zasnęłam, wyłączyłam myślenie, analizowanie, smutne myśli. Obudziłam się pierwszy raz od dłuższego czasu wypoczęta i wróciły mi chęci do życia. Szłam na to spotkanie nastawiona sceptycznie, a wyszłam jak nowo narodzona. Trwało zaledwie kilkanaście minut.

Uwierzyłam, że można pokonać stres i depresję metodami potwierdzonymi naukowo. Gdy spytałam po masażu misami „Czy mogę sama uderzyć w misę i zobaczyć jak to działa”- poczułam jakbym robiła to od zawsze, przez całe swoje życie. I tak postanowiłam sama pomóc sobie oraz rodzinie, znajomym, przyjaciołom i osobom, które potrzebują relaksu, pełnego oddechu i chwili wytchnienia od codziennych zmartwień.

Podczas takiego spotkania ciało odpręża się na tyle mocno, że bezwiednie robimy pełen oddech i wtedy napięcia nagromadzone w ciele jakby kawałek po kawałku z nas odpływały, poddajemy się dźwiękom płynącym z instrumentów i często zasypiamy, wchodząc w stan głębokiego odprężenia. To wibracje w naszym ciele dostosowują się do indywidualnych potrzeb. Mówi się, że osiągamy błogostan lub lewitujemy ze szczęścia. 

Biorąc udział w sesji dźwiękoterapii nie trzeba umieć medytować czy praktykować jogi, wystarczy być i oddychać.